Stal Głowno 2:2 Sokół II/Victoria Rąbień (2:2)
Bramki dla Stali: 6' Stępniewski, 9' Waśkiewicz
Skład Stali: Smurzyński - Maciak ż, M.Piela, Hemka (81' Nowak), Kluska (C) - Tomczyk - K.Suchenek, Gibała, Florczak, Waśkiewicz - Stępniewski
Sobotni poranek zapowiadał ładną i słoneczną pogodę. Wszystko zmieniło się jednak na dwie godziny przed meczem. Zaczął padać rzęsisty deszcz i ten stan trwał aż do końca I połowy. I to właśnie pierwsza część spotkania przyniosła nam dużo emocji i wszystkie bramki meczu.
Trener Pawlak nie mógł skorzystać z pauzującego za kartki Grzegorza Pieli, więc przesunął z pomocy na prawą obronę Konrada Maciaka. Defensywnym pomocnikiem był Tomczyk, a przed nim zagrali Gibała i Florczak. Na ławce usiadł za to grający w poprzednich spotkaniach Damian Nowak. Oprócz niego rezerwowymi byli: Trupinda, Ślązak, M.Suchenek, Kowalczyk i Szajder.
Wszystkie bramki meczu padły w pierwszych 20 minutach spotkania. Strzelanie rozpoczęło się w szóstej minucie, kiedy to po ogromnym błędzie i braku zrozumienia pomiędzy obrońcą, a bramkarzem gości piłkę z bliska do bramki wepchnął Kacper Stępniewski. Już trzy minuty później było 2:0 dla Stali. Podanie Stępniewskiego dobrze przepuścił Florczak, piłka dotarła do Waśkiewicza, a ten strzałem po długim rogu ze spokojem umieścił piłkę w siatce. Wydawało się, że dwa gole w pierwszych dziesięciu minutach muszą podłamać gości. Niestety nic z tych rzeczy. Od czasu wznowienia gry to zawodnicy Sokoła II/Victorii byli stroną dominującą tego spotkania. W 11 min. po strzale z rzutu wolnego tylko słupek uratował Smurzyńskiego przed utratą gola. Jednak już dwie minut później wszystko przez graczy gości zostało zagrane idealnie. Kilka podań, wyjście sam na sam i już tylko 2:1 dla Stali. Bramkarz nie miał szans, natomiast wydaje się, że lepiej w kryciu powinni zachować się nasi obrońcy. W 20 min. trzy grosze do kolejnego gola dla gości dołożyli...sędziowie. Wydaje się, że w momencie podania napastnik Sokoła II był na pozycji spalonej. Sędzia liniowy chorągiewki jednak nie podniósł i piłkarz z Rąbienia spokojnie posłał piłkę obok bezradnego Smurzyńskiego. Cztery gole w dwadzieścia minut dawały nadzieję na duże emocje w dalszej części spotkania. Jednak oberwanie chmury brutalnie zweryfikowało te przewidywania. Podczas wielkiej ulewy piłkarze obu drużyn nie byli do końca skoncentrowani, w grę wkradło się dużo niedokładności i błędów. Do końca I połowy dobrą interwencję zaliczył jeszcze Smurzyński, który instynktownie obronił strzał z bliskiej odległości. Gwizdek oznajmiający zakończenie pierwszej części spotkania zawodnicy przyjęli z ulgą, gdyż najbliższe piętnaście minut mogli spędzić w zadaszonym pomieszczeniu.
II połowa dostarczyła kibicom zdecydowanie mniej emocji niż pierwsza odsłona meczu. Mimo fatalnych warunków atmosferycznych dość spora grupa kibiców pojawiła się na stadionie (około 150 fanów). Każdy z nich liczył, że Stal zada ostateczny cios i zainkasuje jakże cenną pełną pulę punktów. W 51 min. po dobrym dryblingu Waśkiewicza piłkę przed polem karnym dostał Gibała, który podjął decyzję o strzale, niestety uderzył nad bramką. Kilka minut później do głosu doszli rywale, czego potwierdzeniem był groźna akcja zakończona strzałem. Na posterunku był jednak Smurzyński, który oddalił zagrożenie. W ostatnim kwadransie gry dobrą szansę na zdobycie gola miał jeszcze Suchenek, który z bliska strzelił głową tuż obok bramki. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i Stal zremisowała "mecz o sześć punktów" z Sokołem II/Victorią Rąbień 2:2.
Remis w tym starciu niejako odracza rozstrzygnięcie, kto będzie się jeszcze liczył w walce o awans. Stal wbrew pozorom ma na to realne szanse. Warunek jest jeden - wygrywać jak najwięcej się da, a już koniecznie z drużynami z dołu tabeli. Najbliższa szansa na wykonanie pierwszego kroczku ku spełnieniu tego warunku już w środę - do Głowna przyjedzie ostatni w tabeli GLKS Dłutów. Trzy punkty są tu obowiązkiem!